Agatha Christie – Wigilia Wszystkich Świętych

4.09.2023



Agatha Christie, Wigilia Wszystkich Świętych [Hallowe'en Party]. tłum. Krzystof Masłowski, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2016, 232 strony.

Już jakiś czas temu postanowiłam, że książki Agathy Christie będę starała się poznawać chronologicznie. A jednak „Wigilią Wszystkich Świętych”, którą została wydana w 1969 roku, odeszłam na moment od tego założenia (powinnam być teraz w 1932 roku przy „Samotnym domu”), bo do tej historii ma podobno luźno nawiązywać film „Duchy w Wenecji” w reżyserii Kennetha Branagha, który planuję obejrzeć.

Mówienie w towarzystwie, że widziało się morderstwo może prowadzić do… morderstwa. Nastoletnia Joyce, która pada jego ofiarą, lubiła jednak koloryzować i teoretycznie nikt nie uwierzył, że to, co powiedziała było prawdą. Ale czy na pewno? Dlaczego więc ktoś  bez żadnych skrupułów utopił ją w wiadrze z wodą i jabłkami, w czasie, gdy trwało przyjęcie dla dzieci? Ariadna Oliver, która pomagała je zorganizować (chociaż to może nieco za dużo powiedziane) postanawia poprosić o pomoc Herkulesa Poirot. Tylko on może odkryć, co właściwie stało się w Wigilię Wszystkich Świętych i kto jest odpowiedzialny za zbrodnię.

Może już o tym wspominałam, ale Agatha Christie to jedna z moich ulubionych pisarek. Dawkuję sobie jej powieści, bo nie spieszy mi się do momentu, gdy przeczytam je wszystkie. Trochę się już jednak za nią stęskniłam, więc cieszyłam się, że po blisko roku znowu mogłyśmy się spotkać. A jednak ta książka mnie zwyczajnie zawiodła, bo chociaż nie brakowało mi ciekawości związanej z rozwiązaniem zagadki, to już wszystko inne było jakby nie do końca na swoim miejscu, jakby ktoś wszedł do pokoju i niektóre rzeczy delikatnie poprzestawiał. I niby na pierwszy rzut oka można dać się nabrać, ale wystarczy uważniej się przyjrzeć (zaczytać), by dostrzec, że coś jest nie tak.

Zabrakło mi tego niepowtarzalnego klimatu, który towarzyszy jej powieściom, tej aury tajemniczości. Jest standardowo zagadka kryminalna i nie przeczę, że zastanawiałam się nad rozwiązaniem, ale ostatecznie nie zrobiło ono na mnie szczególnego wrażenia. Problem miałam też z Poirot, którego bardzo lubię i który jest postacią nie do podrobienia, a w „Wigilii Wszystkich Świętych” wydał mi się zupełnie nieswój, jakby bezbarwny. Gdybym poznała go w takim wydaniu, to chyba zaczęłabym się zastanawiać co w nim takiego wyjątkowego. Poza tym bohaterowie zachowują się momentami dziwnie w obliczu takiej zbrodni, powtarzają się w trakcie rozmów, a cała sprawa jest na siłę przeciągnięta.

Zdziwiłam się też, że autorka pokusiła się o wątek morderstwo dziecka – to u niej, na tyle, na ile na razie znam jej książki, raczej nie jest często spotykane. Nie czynię jednak z tego zarzutu, ot jakoś mi to po prostu nie pasowało do obrazu tworzonych przez nią historii, który mam w głowie. I do którego się przywiązałam.

Nie twierdzę, że „Wigilia Wszystkich Świętych” to totalnie zła powieść, bo mamy ciekawą tajemnicę i dosyć zawiłe śledztwo, w trakcie którego jest okazja do wysilenia szarych komórek. Można się w tym całkiem dobrze odnaleźć. A jednak dla mnie na ten moment to najsłabsza książka Królowej Kryminału, jaką miałam okazję czytać. Zabrakło mi Poirot w Piorot, zabrakło Christie w Christie.


  Garść cytatów:

Zdarza się, że nadgryza się piękne, soczyste jabłko, a tu nagle z miąższu wychodzi robak”. (s. 81)

- To nie jest do pana podobne, monsieur Poirot. Czyż zwykle nie wystarczają panu własne opinie?
- Tak, wystarczają. Jest jednak bardzo pomocne, jeżeli ktoś, kogo zdanie szanuję, zgadza się ze mną”. (s. 201)

Zobacz również

8 komentarze

  1. Wśród się przyznać, ale nie znam jeszcze twórczości tej autorki. Czy będzie dobrym wyborem na początek?🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, na pierwszy ogień zdecydowanie nie :) Polecam raczej na przykład: "I nie było już nikogo", "Morderstwo w Orient Expressie"

      Usuń
  2. Szkoda, że najsłabsza z jej książek :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby były już tylko lepsze :) Jeszcze sporo tytułów przede mną!

      Usuń
  3. Muszę przyznać, że z tym tytułem się nie zapoznałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tę autorkę na razie znam chyba tylko z dwóch powieści. Obie okazały się bardzo ciekawe. W jednej z nich, w „Pani McGinty nie żyje”, śledztwo prowadził Poirot, ale na szczęście nie wydał mi się bezbarwny. Zdziecinniały, łaknący pochwał, ale nie bezbarwny. :) A po którą z książek Christie sięgniesz w następnej kolejności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Pani McGinty nie żyje” - tej jeszcze nie znam :) A Poirot właśnie normalnie jest bardzo charakterystyczny, więc było mi szkoda, że tym razem jego postać okazała się jakaś taka rozmyta. Teraz planuję wrócić do czytania książek Christie chronologicznie i na celownik biorę "Samotny dom".

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy