Lisa Genova – Życie za wszelką cenę

12.09.2023



Lisa Genova, Życie za wszelką cenę [Every Note Played], tłum. Joanna Dziubińska, Filia, 2019, 356 stron.

Minęło kilka lat (sic!) od mojego ostatniego spotkania z Lisą Genovą, ale wcale nie zapomniałam jak bardzo jej książki potrafią mnie poruszyć i jak trudne tematy podejmują. Alzheimer („Motyl”), zespół pomijania jednostronnego („Lewa strona życia”), autyzm i śmierć dziecka („Kochając syna”), pląsawica Huntingtona („Sekret O’Brienów”) – z tym mierzyli się jej bohaterowie i temu miałam okazję przyjrzeć się bliżej w poprzednich powieściach. Za każdym razem towarzyszyło mi przy tym naprawdę wiele emocji. „Życie za wszelką cenę” to kolejny szalenie ciężki temat – spojrzenie z bliska na ALS (stwardnienie zanikowe boczne) i zderzenie nie tylko z utratą fizycznej sprawności i kontroli nad swoim ciałem, ale też koniecznością pogodzenia się z niemożnością realizacji największej życiowej pasji.

Jeszcze będzie na wszystko czas

Gra na pianinie jest dla Richarda jak oddech; dzięki muzyce, która wypływa spod jego palców czuje, że żyje. Jest u szczytu kariery, a jego występy przyciągają tłumy. Być może gdzieś z tyłu głowy tli mu się czasami myśl, że nie raz fortepian był dla niego ważniejszy niż rodzina i chociaż z żoną mu się nie ułożyło, to jeszcze będzie czas, by odbudować relację z córką. Nie jest gotowy na chorobę (a czy ktokolwiek jest?), nie jest gotowy na diagnozę. ALS odbiera mu kawałek po kawałku więcej, niż byłby wstanie sobie wyobrazić, ale daje też impuls, by inaczej spojrzeć na siebie i swoją codzienność.



Lisa Genova jak zwykle z dużym wyczuciem pisze o chorobie, jednocześnie niczego nadmiernie nie wygładzając. Dlatego zmagania Richarda z ALS są tak uderzające, tak przejmujące. Z jednej strony wszystko dzieje się bardzo szybko, aż miałam wrażenie, że zbyt szybko, jakbyśmy przeskakiwali z miejsca na miejsce – w jednej chwili bohater gra jeszcze lewą ręką na fortepianie, a w kolejnej już nie może nią nawet poruszyć. Z drugiej jednak to dobrze pokazuje, że zanik mięśni, utrata kontroli nad kolejną częścią ciała nie czeka, nie daje przestrzeni na przygotowania. Jasne, można się pewnych rzeczy spodziewać, ale jak sobie z tą świadomością poradzić? Richard wiele na początku wypiera, zdaje się zakłamywać rzeczywistość. Tyle, że nie da się uciekać przed prawdą i to taką, która dotyczy nie tylko choroby.

Nie taki ładny, rodzinny obrazek

Z góry założyłam, że będę miała do czynienia z historią zgranej, kochającej się rodziny, która musi się mierzyć z chorobą jednego z jej członków – przechodzi bardzo trudne chwile, ale trzyma się razem. Szybko okazało się, że Lisa Genova postawiła na nieco inny scenariusz, który mnie zaskoczył i był o tyle ciekawy, że stawiał bohaterów przez dodatkowymi pytaniami. Takimi, na które nie ma dobrej odpowiedzi, nie ma tej właściwej. Karina i Richard rozwiedli się jakiś czas temu i ich relacja jest daleka od poprawnej. Mają do siebie nawzajem tak wiele żalu i pretensji, że nie potrafią już nawet na siebie spokojnie patrzeć. Richard niby wie, że nie poradzi sobie sam, ale  wypiera to tak długo, że nawet córce nie mówi o chorobie. I zdecydowanie nie ma zamiaru prosić o pomoc byłej żony. Karina ma poczucie, że mąż przez lata odbierał jej możliwość realizacji marzeń, że poświęciła tak wiele, że już więcej nie jest w stanie. I w niej, i w nim rodzi się wewnętrzny bunt wobec tego, co powinni (ale czy rzeczywiście powinni? Kto o tym decyduje?). Podobało mi się, że autorka nie tworzy bajeczki, w której wszyscy zachowują się heroicznie i robią coś, bo podskórnie wydaje im się, że „tak trzeba”. Tu różne decyzje są zdecydowanie bardziej złożone, wcale nie takie oczywiste. Jak w życiu.

Otworzyłam „Życie za wszelką cenę” żeby przeczytać rozdział, może dwa, a zanim się obejrzałam za mną było już kilkadziesiąt stron. Od początku było więc wciągająco, chociaż wtedy jeszcze nie miałam poczucia, że ta historia jakoś mocno mnie poruszy. Były jakieś drobne zgrzyty (na przykład taki, że Karina pochodzi z Polski i obraz z tym związany był lekko stereotypowy), było ekspresowe tempo wydarzeń, które podświadomie chciałam nieco zwolnić (a później dotarło do mnie z czego może wynikać). To, że nie jest mi obojętny los bohaterów i kolejne wydarzenia było dla mnie dosyć oczywiste, ale ten ścisk w gardle, który poczułam szczególnie w dwóch momentach powieści, pokazał mi, że emocje wzięły górę nad świadomością, że to „tylko” powieść. Bardzo tę książkę doceniam i to nie tylko dlatego, że pokazuje zderzenie się z diagnozą, której nikt nie chciałby usłyszeć i odkrywa codzienność zmagań z ALS. Ale też dlatego, że Lisa Genova nie idzie na łatwiznę i stara się niczego nie idealizować. Oczywiście że to jedynie jeden z możliwych scenariuszy mierzenia się z chorobą, ale zdecydowanie poruszający i dający do myślenia. Warto przeczytać.


 Garść cytatów:

Stoi pośród gęstych, ruchomych piasków i każda oferta pomocy jest jak kawał betonu kładziony na jego głowie, przez który bezpowrotnie zapada się głębiej”. (s. 101)

Lecz trująca czarna nienawiść żyje w jego wnętrzu i potrzebuje celu. Łatwym wyborem byłoby ALS, ale ALS nie ma twarzy, głosu ani tętna. Trudno nienawidzić coś, co nie jest człowiekiem”. (s. 162)

Jeśli komuś nie wybaczasz, to jakbyś pił truciznę, ale spodziewał się, że umrze twój wróg”. (s. 200)

Na drodze prowadzącej ku jakiemukolwiek wielkiemu osiągnięciu znajduje się tysiąc przeszkód i drugie tyle ślepych zaułków. Sukcesu nie można odnieść bez porażki”. (s. 219)

Inne książki Lisy Genovy na K-czyta

            

Zobacz również

10 komentarze

  1. Czytam i bardzo mi się ta książka podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie wiedziała, że już czytałaś, to pomyślałabym właśnie, że może Ci się spodobać, Agnieszko :)

      Usuń
  2. Raczej nie skorzystam z polecjaki. Przynajmniej na razie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka pozytywna recenzja u ciebie to niemal święto, więc od razu zapisuję sobie tytuł tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, podobnie jak inne autorki :) I mam nadzieję, że będę częściej trafiała na książki, które wywołują tyle emocji!

      Usuń
  4. Książki autorki są moim ogromnym wyrzutem sumienia. Od lat mam "Motyla" na półce i nie jest mi z nim po drodze. Mam jednak nadzieję, że niebawem nadrobię zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Motyl" będzie świetny na początek przygody z autorką :)

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze nic autorki. Będę miała jej książki na oku.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy