Stephen King - Miasteczko Salem

18.01.2024



Stephen King, Miasteczko Salem [Salem's Lot], tłum. Arkadiusz Nakoniecznik, Prószyński i S-ka, 2012, 528 stron.

Od początku wiadomo, że Salem, a właściwie Jerusalem, w pewnym momencie opustoszało, ale tak naprawdę nikt nie mówi o tym, co tam się w rzeczywistości wydarzyło. Nie oznacza to wcale, że nikt tego nie wie, ale strach potrafi skutecznie zatykać usta. Można sobie na potrzeby tego, czy innego artykułu łatwo wytłumaczyć zniknięcia niektórych mieszkańców, można też - dawniej tam mieszkając - udawać, że nic się nie wydarzyło, ale są osoby, które nie potrafią zapomnieć, które wciąż się boją, a we śnie dopadają ich swoimi mackami przerażające wspomnienia...

Przypominam sobie swoje poprzednie spotkania z książkami Stephena Kinga i przyszła do mnie myśl, że jest w jego prozie coś takiego, co sprawia - z braku lepszego określenia - że czuję się w niej dobrze. W takim sensie, że wiem, czego się mniej więcej mogę po niej spodziewać i przede wszystkim, że mi się podoba. Czekać wiele (naprawdę wiele) stron, żeby akcja się rozpędziła na dobre? To całkiem w jego stylu, a mi to zupełnie nie przeszkadza. Ba! Ja się w tym świetnie odnajduję! I właśnie w przypadku "Miasteczka Salem" czułam taką niespieszność kolejnych wydarzeń, chociaż od początku wiadomo, że zadzieje się coś złego. Trzeba na to tylko trochę poczekać, rozgościć się, poobserwować mieszkańców i wczuć się w pobyt w Salem. A akurat małomiasteczkowy klimat to Stephen King potrafi budować jak nikt inny. To dzięki niemu mieszkańcy stają się żywi, autentyczni, jakbym rzeczywiście wskoczyła w ich codzienność.



Wiem, że i tak będę chciała poznać wszystkie książki Stephena Kinga, dlatego staram się o tych, których jeszcze nie znam nie czytać wcześniej za wiele. Pewnie dlatego nie wiedziałam (lub nie pamiętałam) i nie skojarzyłam od razu z jakim głównym motywem będę miała do czynienia w "Miasteczku Salem". Nie chcę wam niepotrzebnie zdradzać zbyt wiele, ale napiszę tylko, że nie jest to jakoś moja ulubiona tematyka, mimo że parę lat temu coś niecoś czytałam (tu można kliknąć i sprawdzić co, ale wtedy ta mgła niewiedzy się rozproszy) i o dziwo nawet mi się podobało. Chyba po prostu wydaje mi się, że trudno tu o jakąś oryginalność. I rzeczywiście pod tym względem "Miasteczko Salem" wpisuje się w podobne historie, nie zaskakuje fabularnie w jakiś wyjątkowy sposób. Przez to pewnie jako całość nie budziło we mnie wielkiego napięcia, mimo że od pewnego momentu dzieje się całkiem sporo i bohaterowie są w dużym niebezpieczeństwie. Było kilka takich fragmentów, które mnie na moment przy sobie zatrzymały i wyobraźnia zaczęła pracować mocniej, ale nie jest to książka, po której nie mogłam spać.

Jednocześnie "Miasteczko Salem" jest na tyle zajmujące, że mimo braku wielkich zaskoczeń i dreszczy niepokoju, naprawdę dobrze mi się tę książkę czytało i z ciekawością przewracałam kolejne strony. Nie dałam się nabrać na zwyczajne senne miasteczko, bo było oczywiste, że u Stephena Kinga być może faktycznie jest przez jakiś czas sennie, ale na pewno nie zostaje na zawsze zwyczajnie. I nawet jeżeli motywy wokół, których ta powieść jest osnuta nie wywołują u mnie szybszego bicia serca, to mam w sobie jakąś taką prostą radość spotkania z ulubionym autorem. Tym bardziej, że zależało mi, by poznawać więcej jego starszych książek. Historia o Jerusalem może w fotel mnie nie wbiła, ale kilka dłuższych godzin dobrej rozrywki i ulubionego klimatu małego miasteczka zapewniła.


  Garść cytatów:

"Cóż, nawet w pełnym blasku życia zawsze towarzyszy nam cień śmierci..." (s. 66)

Zobacz również

6 komentarze

  1. Wstyd się przyznać, ale nie poznałam jeszcze twórczość tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wstyd! Jest tylu autorów i autorek, że trudno znać wszystkich :)

      Usuń
  2. Pamiętam, że przeczytałam ją już dawno, dawno temu i była to pierwsza jego książka. Nie przypadła mi do gustu, ale sięgnęłam po inne i tak już zostało, że czytam jak mam okazję, to co napisał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, to dobrze, że mimo że to pierwsze spotkanie nie było dla Ciebie udane, to dałaś mu później szansę :)

      Usuń
  3. Jej, kiedy ja to czytałam. Dawno, dawno temu. Jestem ciekawa, jak teraz odebrałabym lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, jakie wrażenie zrobiłaby na Tobie po latach :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy