Bonnie Kistler - Nasz dom płonie

25.01.2024


Bonnie Kistler, Nasz dom płonie [House on Fire], Czwarta Strona, 2019, 480 stron.

Kip świętuje dostanie się na wymarzone studia i pełnoletność pukającą do drzwi. Świetna impreza się dla niego jednak kończy, gdy widzi na niej swoją przyrodnią młodszą siostrę. Doskonale wie, że to oznacza wcześniejszy powrót rodziców do domu i solidne kłopoty na horyzoncie. Jeśli jednak się pospieszą, być może uda się wyskok zatuszować. Problem w tym, że po drodze Kip i Chrissy mają wypadek i oboje lądują na komisariacie policji. Chłopak pił alkohol i wsiadł za kółko, więc nie wygląda to dobrze. Prawdziwy dramat rozgrywa się jednak dopiero dzień później, gdy dziewczyna umiera. Jak silne są więzi w tej patchworkowej rodzinie, by trzymała się razem w obliczu tragedii? Co, gdy okaże się, że mąż i żona nagle stają po dwóch stronach barykady?

Pamiętam, że "Nasz dom płonie" kupiłam pod wpływem kilku pozytywnych opinii z Instagrama i przeczucia, że to może być poruszająca historia. I rzeczywiście już dawno nie czułam takiego emocjonalnego niepokoju, jak przy tej powieści. Raz, że trudno mi się było od niej oderwać, bo byłam ciekawa, jak się to wszystko rozwinie, a dwa, że bardzo długo tkwiłam w atmosferze napięcia wobec sytuacji, w której znaleźli się Peter i Leigh. Obserwowałam szarpiące bohaterami uczucia i przede wszystkim miałam wrażenie bycia wraz z nimi w potrzasku trudnych decyzji i postępującego rozłamu kochającej się przecież rodziny. I jeśli jakiś tytuł miałby oddać to, co na kartach tej powieści się działo, to właśnie "Nasz dom płonie".



Bonnie Kistler postawiła swoich bohaterów przed takimi dylematami, z których nie sposób wyjść bez szwanku; nie sposób uniknąć cierpienia. Każda decyzja niesie ze sobą rany zadane bliskiej osobie i w pewnym momencie trudno już z tej drogi zawrócić.  Skojarzyło mi się to z powieściami Jodi Picoult, u której też nigdy nie ma łatwych rozwiązań i jasnych drogowskazów, jak postąpić słusznie. Dla każdego może to przecież oznaczać coś zgoła innego.

Jedna tylko rzecz w "Nasz dom płonie" nie pozwala mi popaść w totalny zachwyt - kilka zbyt sensacyjnych momentów, które moim zdaniem były zupełnie niepotrzebne i historia by na tym nie straciła, gdyby ich nie było. Ba! Uważam, że bez nich by zyskała, bo skupiona by była od początku do końca na tym, co stanowi jej siłę - relacjach rodzinnych w obliczu tragedii i to, jak autentycznie i przejmująco pokazane są emocje bohaterów. Przymykam trochę oko, na to, co moim zdaniem zbędne i cieszę się myślą, że trafiłam na książkę, która okazała się bardzo poruszająca, dająca do myślenia i trzymająca w takim gryzącym serce napięciu.




  Garść cytatów:

"Nie powinniśmy przepraszać za żałobę. Smutek nie czyni nas słabymi. Jest po prostu ceną, którą płacimy za miłość". (s. 155)

"Niektóre rany się nigdy nie zabliźniają. Instynktownie owijamy je w bandaże - zamiast wystawić na powietrze i przyspieszyć gojenie". (s. 382)

Zobacz również

12 komentarze

  1. Od dawna zbieram się do przeczytania tej książki. Muszę to wreszcie zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie przeczucie, że Ci się Agnieszko spodoba :)

      Usuń
  2. Jakoś wcześniej nie wpadła mi w oko. Chętnie bym przeczytała ja będę miała okazję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami warto przymknąć oko na takie małe mankamenty fabularne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, chociaż nieco żałuję, że autorka poszła tak mocno w tę sensacyjną stronę :)

      Usuń
  4. Myślę, że takiej książki mi właśnie trzeba. Dawno nie czytałam czegoś o relacjach rodzinnych i sytuacjach mogących zachwiać nawet najsolidniejszymi rodzinnymi fundamentami. Porównanie do twórczości Picoult też na plus :) Tytuł zapisuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod kątem relacji rodzinnych powinna Cię zainteresować, natomiast mam przeczucie, że ta część sensacyjna Ciebie również nie przekona :) Tak czy inaczej polecam!

      Usuń
  5. Bardzo zachęcająca recenzja, jednak aktualnie wolę sięgać po innego rodzaju literaturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, najważniejsze to czuć przyciąganie wobec danej książki :)

      Usuń
  6. Okładka od razu wpadła mi w oko. Może przeczytam?... chciałabym bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście ma w sobie coś, co sprawia, że wzrok się na niej zatrzymuje :) A w środku ciekawa historia, do której poznania zachęcam :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy