Nicole Deese – Iluzja

17.05.2024



Nicole Deese, Iluzja [All That Really Matters], tłum. Katarzyna Wolska, Dreams, 2022, 520 stron.

„Iluzja” trafiła na mój regał trochę przypadkiem i właściwie nie miałam jej w najbliższych planach. A jednak w momencie, w którym dłuższą chwilę szukałam czegoś odpowiedniego do czytania, krążąc przy biblioteczce i spoglądając na kolejne tytuły, to właśnie ona wpadła mi w ręce. Pomyślałam, że może to właśnie będzie taka lekka, rozluźniająca historia, w której uda mi się szybko zaczytać. I rzeczywiście powieść Nicole Deese całkiem dobrze się w tej roli sprawdziła.

Molly McKenzie ma naprawdę wielu fanów w sieci, którzy oglądają jej modowe i makijażowe filmiki. Ma też własnego managera, który jednocześnie jest jej chłopakiem, intratne kontrakty reklamowe i pod względem zawodowym wydaje się spełniona. Zawsze jednak można osiągnąć więcej i gdy na horyzoncie pojawia się program na Netfliksie to dziewczyna  jest gotowa zrobić wiele, by stać się jego prowadzącą. Jednym z punktów planu jest podjęcie współpracy z organizacją charytatywną, by dopasować jej wizerunek do tematyki przyszłego projektu. Molly stara się więc o zostanie wolontariuszką w fundacji prowadzącej dom dla młodych ludzi potrzebujących wsparcia we wkraczaniu w dorosłość, którą zarządza Silas Whittaker. Okazuje się jednak, że mimo setek tysięcy followersów influencerka nie wszędzie jest witana z otwartymi ramionami.

To niezupełnie jest historia o tym, jak skupiona na własnym wyglądzie główna bohaterka przechodzi wewnętrzną przemianę w zderzeniu z jakąś trudną rzeczywistością. Tak naprawdę bowiem autorka od początku pokazuje, że Molly jest wartościową osobą i chce być zdecydowanie kimś więcej niż tylko ładną buzią. Ewidentnie jednak gdzieś po drodze zagubiła prawdziwą siebie, dając kierować swoim życiem innym i tracąc z oczu to, co naprawdę ważne. Dla Silasa cały ten internetowy świat jest w pewien sposób abstrakcyjny i nieprawdziwy, a nową ochotniczkę na wolontariuszkę traktuje z dużą nieufnością i nie ma zamiaru powierzać jej zadań związanych z podopiecznymi, na których losie mu zależy. To zderzenie dwóch zupełnie różnych charakterów z pewnością doprowadzi do jakiegoś wybuchu, ale niemal od początku łatwo się domyślić, że będą tu latały iskry raczej innego rodzaju.



„Iluzja” nie jest typowym gorącym romansem, bo chociaż uczucia odgrywają tu ważną rolę to wszystko rozwija się raczej powoli. Relacja Molly i Silasa, chociaż pod pewnymi względami typowa, jest na tyle zajmująca, że przyjemnie przewracało mi się kolejne strony. Warto też wspomnieć, że w książce pojawia się temat wiary i mimo że pozostaje on raczej w tle i jest jedynie delikatnie sygnalizowany, to wiem, że niektórym może to przeszkadzać. Dla mnie nie stanowiło to problemu, bo religia nie miała tu kluczowego znaczenia i ten motyw nie był mocno akcentowany, ledwie kilka razy wspomniany. Istotna za to jest kwestia pomagania, chociaż trzeba sobie powiedzieć, że na mieszkańcach domu prowadzonego przez fundację autorka skupia się tak naprawdę dopiero później. Więcej miejsca zajmuje poszukiwanie siebie i pokazywanie w sieci  pewnej iluzji własnej codzienności. Co ciekawe Nicole Deese wcale nie stara się uwodnić, że internet to zło, bo – jak we wszystkim – grunt to znaleźć odpowiedni balans i czerpać to, co wartościowe.

Jest w tej powieści trochę banalnie, a niektóre sceny świetnie by się sprawdziły w typowej komedii romantycznej, ale akurat potrzebowałam takiej lekkiej, niespecjalnie wymagającej lektury, więc jakoś mocno na to nie narzekam. Dobrze mi się ją czytało, a historia niosła ze sobą jakieś przesłanie i nawet jeżeli momentami wszystko przybierało nieco zbyt bajkową formę, to całość sprawdziła się jako przerywnik między bardziej niezapomnianymi lekturami.

Garść cytatów:

(…) nauczyłem się trochę o dobroci – dużo łatwiej było podawać pomocną dłoń, jeśli nie zaciskało się jej w pięść”. (s. 92)

Chyba właśnie tego pragnie każdy, niezależnie od wieku, by znaleźć miejsce, gdzie będziemy pasować”. (s. 283)

Cóż, zmiana perspektywy, z jaką patrzy się na świat, nigdy nie jest prosta. Podobne zresztą jak z wewnętrznym ja, któremu trzeba pozwolić wyjść na światło dzienne i powoli zmienić stare nawyki”. (s. 412)

Zobacz również

11 komentarze

  1. Taki lekkie historie świetnie się u mnie sprawdzają na wakacje, więc zapisałam sobie tytuł na wakacyjną listę lektur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wtedy dobrze się ta powieść sprawdzi :)

      Usuń
  2. Fabuła mnie zainteresowała, a Twoje zdjcie nawiązujące do tytułu jest rewelacyjne. Iluzja bywa zwodnicza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przyjemna lektura, może bez wielkich fajerwerków, ale dobrze się ją czyta :) Miałam też inne wersje zdjęć z tą książką, ale te najbardziej zgrywają się z fabułą ♥ Dziękuję!

      Usuń
  3. Jeszcze się zastanowię nad lekturą. Na pewno nie znajdę na nią czasu w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie lista tytułów do czytania na już nie ma końca, prawda? :))

      Usuń
    2. Oj tak, i zawsze coś wyskakuje ;)

      Usuń
  4. Najważniejsze, że dobrze się ją czytało. Takie lżejsze książki też są potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię historie o przemianach wewnętrznych bohaterów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście ten motyw potrafi być bardzo angażujący :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy