Przywiązanie zwierząt do ludzi zawsze mnie rozczulało i wydawało się momentami aż niewiarygodne. Pamiętam historię, opowiadaną mi przez mamę o kocie mojej babci, który wiedział, o której godzinie ta wraca z pracy i zawsze siadał wtedy na murku przed domem i na nią czekał. Teraz mam okazję obserwować jak mój pies Łatek, którego kilka lat temu przygarnęliśmy z narzeczonym ze schroniska, zbudował z nami więź i jak dużo czułości nam okazuje; jak biegnie do nas, kiedy się czegoś przestraszy lub coś mu dolega; jak bardzo cieszy się, kiedy wracamy do domu, chociaż nie było nas ledwie chwilę. I mimo że musimy mierzyć się z różnymi problemami, które są pozostałością jego dawnego życia, to i tak nie wyobrażam już sobie, że miało by go nie być. A piszę o tym wszystkim dlatego, że historia pewnego psa, o której dziś wam opowiem (lub przypomnę, bo pewnie wielu z was ją zna) to przykład oddania, które ściska ze serce.
- 20.01.2023
- 21 Komentarze