Philippe Pozzo di Borgo - Drugi oddech

22.12.2012



Philippe Pozzo di Borgo, Drugi oddech, tłum.Beata Geppert, W.A.B., 2012, 256 stron.

Zdarzają się książki, które w pierwszej chwili po przeczytaniu ciężko mi jednoznacznie ocenić. A ściślej rzecz ujmując trudno znaleźć określenia, które nie wydawałyby się w jakiś sposób niestosowne czy też banalne. Osoba od której dostałam „Drugi oddech” zapytała mnie jak podobała mi się książka. Chwila zastanowienia i milczenie. Jak bowiem w kilku słowach zamknąć cały ogrom emocji, które wywołała ta pozycja? Jak przy pomocy zwyczajnych określeń oddać to, co najistotniejsze? Pewnie dlatego do tej pory waham się, próbując sformułować zdania, które oddałyby chociaż cząstkę tego, co niesie ze sobą ta pozycja.

Każdy z nas ma jakieś problemy - mniejsze czy większe. Banał. Czytając „Drugi oddech” (pisząc z perspektywy osoby stosunkowo młodej) przekonałam się jak niewiele wiem o cierpieniu, o prawdziwej, długotrwałej bezsilności, ale też o jednoczesnej sile i słabości, która drzemie w człowieku. Philippe Pozzo di Borgo opisuje swoje życie - zaczynając od szczęśliwego, beztroskiego dzieciństwa w arystokratycznej rodzinie, przez dorosłość naznaczoną obecnością ukochanej żony Beatrice i dramatu związanego ze staraniami o dziecko i jej chorobą, aż po wypadek na paralotni, który zmienia wszystko. 

Philippe jest tetraplegikiem – paraliż spowodowany urazem kręgosłupa obejmuje zarówno ręce jak i nogi. Ból, który w nich odczuwa, określany jako fantomowy, jest równie rzeczywisty jak ten, który towarzyszy mu z powodu utraty ukochanej żony. Na ponad 250 stronach opisuje walkę z przeciwnościami losu, które go spotkały, ale co chyba bardziej dojmujące - walkę z własnymi słabościami, chwilami bezradności i upokorzenia. Wszystko to niesie ze sobą ogrom emocji, niczym nie ubarwionej prawdy o trudnej codzienności, w której paradoksalnie wiele miejsca zajmuje nadzieja, miłość i optymizm. 

Z pewnością duże wrażenie pozostawiają fragmenty dotyczące przyjaźni Philippe’a z Abdelem - Algierczykiem, który w niczym nie przypomina typowego opiekuna i być może właśnie dzięki temu staje się tak ważnym elementem życia autora. Abdel zdecydowanie nie jest ideałem, a jego postępki często trudno nazwać moralnie właściwymi - nie przekreśla go to jednak jako dobrego człowieka. W całej tej historii bardziej jednak poruszyła mnie więź, która łączyła Philippe’a z żoną Beatrice i której poświęca tak  wiele miejsca. Choć w rzeczywistości nieobecna, odnosi się wrażenie jakby wciąż w jakiś sposób pozostawała blisko niego, była jednocześnie powodem nieustającej tęsknoty, tragicznych, ale i szczęśliwych wspomnień.


Życie w ciele, które jest powodem ciągłych ograniczeń staje się dla Philippe’a paradoksalnie furtką do nowej, w jakiś sposób lepszej rzeczywistości. Trudniejszej, bardziej wymagającej, często przykrej i pełnej bólu, a jednak lepszej. To właśnie czyni tę książkę niezwykłą – nie mówi ona  bowiem o tym dzięki czemu życie jest piękne, ale raczej mimo czego nadal można je za takie uważać. Autor pokazuje, że nigdy nie jest się tylko szczęśliwym lub tylko nieszczęśliwym – codzienność to nieustająca seria wzlotów i upadków.

Drugi oddech” pozostawia po sobie ślad. Jak trwały, tego nie wiem. Budzi także mimowolne poczucie niedosytu – wbrew ogromnej dawce emocji odnosi się wrażenie jakby była to jedynie cząstka, wycinek z całości składającej się na życie (tak zresztą jest w rzeczywistości). Wystarczająco przejmujący, by pozwolił zatrzymać się w pogoni za tak naprawdę mało znaczącymi rzeczami i docenić to co najważniejsze, ale wciąż zbyt mały, by w pełni zrozumieć siłę tkwiącą w człowieku, którego historię zawiera. 

Napisać, że jest to książka niebanalna wydaje się zbytnim uproszczeniem. Z pewnością jest przejmująco prawdziwa i emocjonalna. Z całą mocą polecam.


  Garść cytatów:

„Za moment połamania moich kości i rytmu moich oddechów można uznać dzień wypadku” (s.15)

„Oddycham tylko w rytmie jej oddechów. Gdziekolwiek bym przebywał , jest jedynym światem, który ma dla mnie znaczenie.”

„Pewnego dnia roztrzaskałem się między zieloną trawą a piekłem” (s. 92)



Zobacz również

5 komentarze

  1. Polecam "Listy z pudełka" Ann Kirschner. Temat wprawdzie zupełnie inny, ale to książka, która zrobiła na mnie wrażenie, jakiego od dłuższego czasu nie zrobiła żadna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam opis książki i jestem pewna, że kiedyś po nią sięgnę - czytałam sporo pozycji o tej tematyce i zdecydowanie pozostaje ona w kręgu moich zainteresowań. Dziękuję za polecenie! ;-)

      Usuń
  2. widziałam film oparty na tej książce i powiem szczerze, że jest to jeden z piękniejszych filmów, które widziałam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja także oglądałam film - gorąco polecam, ale książkę także planuję przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam film, ale zastanawiam się dlaczego tylko do połowy :):)Kurcze przypomniałaś mi tym postem, że muszę go skończyc :) Książkę również chciałaby przeczyta ... do końca tym razem:)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy