Camilla Läckberg - Księżniczka z lodu

22.08.2016


Camilla Läckberg, Księżniczka z lodu [Isprinsessan], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2016, 424 strony.

Moja znajomość z Camillą Läckberg zaczęła się od „Latarnika” – siódmej części serii kryminalnej i jest dla mnie jednym z przykładów, jak po pewnym czasie można nieco inaczej odbierać przeczytaną książkę. Wtedy – tuż po lekturze – dosyć surowo podeszłam do stworzonej przez szwedzką pisarkę historii, ale gdy zaczęłam o niej myśleć po pewnym czasie, to wspominałam ją jakoś łaskawiej, bardziej doceniając naprawdę zaskakujące zakończenie i klimat. Pewnie dlatego postanowiłam dać szansę autorce i tym razem zacząć czytanie od początku, czyli od „Księżniczki z lodu”.

Naga kobieta w wannie. Krew, która jeszcze mocniej razi na tle niemal białej skóry. Zimno przenikające do szpiku kości i dreszcz związany z myślą, że została tylko śmierć. Przecięte żyły sugerują samobójstwo, ale szybko okazuje się, że ktoś podał Alex Wijkner środki nasenne i wtedy pozbawił ją życia. Morderstwo wstrząsa niewielkim miasteczkiem i budzi demony przeszłości, które wielu osobom nie dadzą spać.


Wcześniejsze spotkanie z Camillą Läckberg sprawiło, że wiedziałam czego mogę się spodziewać po autorce – szerokiej warstwy obyczajowej i śledztwa, które niekoniecznie będzie pędziło w zawrotnym tempie. Gdzieś w głowie miałam też zaszczepione przeświadczenie, że pierwsza część serii jest słabsza od pozostałych i liczyłam się z koniecznością przymykania oko na niedoskonałości debiutu. Teraz mogę już napisać, że chociaż „Księżniczka z lodu” nie wbija w fotel i nie wzbudza jakichś ogromnych emocji, to wcale nie odczułam, że wymaga jakiegoś szczególnego pobłażania. Mimo pewnych mankamentów czytanie sprawiło mi przyjemność i szybko zatopiłam się w kolejne wydarzenia.

W sprawę Alex angażuje się Erica – pisarka przebywająca w swoim rodzinnym mieście po śmierci rodziców, porządkująca ich rzeczy i pracująca nad kolejną biografią, do której ma coraz mniej serca. Dawna przyjaźń sprawia, że czuje się ona mimowolnie związana z całą sprawą, tym bardziej gdy okazuje się, że zamordowana kobieta, zgodnie z opowieściami bliskich, bardzo się przez lata zmieniła. Z ramienia policji śledztwem zajmuje się Patrick Hedström, który od początku czuje, że w tej sprawie kryje się sporo tajemnic czekających na odkrycie. Polubiłam dwójkę głównych bohaterów, bo oboje wydali mi się zwyczajnie sympatyczni, ale od razu muszę zaznaczyć, że na razie wolę ich bardziej osobno niż razem. Autorka zbyt szybko pchnęła ich znajomość do przodu i przez to wydawało mi się to odrobinę nienaturalne i momentami przesłodzone. Liczę na to, że w kolejnych tomach Camilla Läckberg  pozwoli sobie na jakieś przetasowania w tym temacie i pokusi się o pogłębienie relacji, która teraz jest przewidywalna i przez to niespecjalnie ciekawa.

Fjällbacka jest miasteczkiem z rodzaju tych, które mogą pobudzać wyobraźnię. Mała społeczność, w której wszyscy się znają sprzyja zamiataniu pod dywan rodzinnych tajemnic, żeby przypadkiem nie zburzyły obrazu tak skrzętnie budowanego przez lata. „Co ludzie powiedzą?” staje się dla niektórych mantrą powtarzaną zawsze, gdy pojawia się jakaś rysa, a pozory okazują się ważniejsze niż wartości teoretycznie ważniejsze. Doceniam ten niepokojący klimat i pewną ciasnotę poglądów, którą próbowała uchwycić autorka i myślę, że całkiem sprawnie sobie z tym poradziła – tym bardziej, że po lekturze z jednej strony chciałoby się od takiej społeczności trzymać z daleka, ale z drugiej są inne elementy, które sprawiają, że miasto ma swój urok.  

„Księżniczka z lodu” nie zaskoczyła mnie kryminalnie, ale muszę zaznaczyć, że o to u mnie dosyć trudno. Szwedzka autorka nie wspięła się na wyżyny w skonstruowaniu zagadki, ale czułam, że od początku miała na nią pomysł i zgrabnie prowadziła akcję do finału. Szkoda, że rozwiązanie nie okazało się bardziej nieprzewidywalne, ale dochodzenie pobudziło mnie do konstruowania różnych scenariuszy i nie znudziło, więc nie czułam jakiegoś wielkiego rozczarowana.

Zastanawiam się czy nie jestem jednak odrobinę pobłażliwa, dlatego, że przy pierwszym spotkaniu potraktowałam autorkę tak surowo, a później przyszła refleksja, że „Latarnik” nie był tak przeciętny, jak to wówczas stwierdziłam. Myślę jednak, że przemawia przeze mnie raczej poczucie miło spędzonego czasu przy „Księżniczce z lodu”, która nie okazała się może bardzo zaskakująca, ale zapewniła mi kilka godzin dobrej rozrywki.  


  Garść cytatów:


Problem w tym, że jeśli ze strachu przed wrogiem otoczysz się murem obronnym, ten mur nie przepuści również przyjaciół”. (s. 39)

Saga o Fjällbace

                              

Zobacz również

26 komentarze

  1. Jeśli się kiedyś zdecyduję, bo nie lubię takiej literatury, to właśnie od początku ;) Na razie mam co czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również odczułam satysfakcję przy lekturze "Księżniczki z lodu". To kawałek dobrze skonstruowanego kryminału. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, konstrukcja jest dobra - gdyby jeszcze tylko to zakończenie bardziej mnie zaskoczyło :) Może następnym razem :)

      Usuń
  3. Skoro zapewnia rozrywkę, to mało zaskakujący finał mnie nie odstrasza. Kiedyś już czytałam cos tej autorki i nie było źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozrywka jest, a skoro już miałaś z autorką styczność, to ten tytuł może Ci się spodobać :)

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale na razie nie mam chyba na to ochoty. Zniechęcił mnie ten brak elementu zaskoczenia. ;/ Lubię rozgryzać zagadki jeszcze przed ukończeniem historii, więc jeśli autor mnie zaskoczy, to ma u mnie wielkiego plusa.
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię być zaskakiwana, dlatego żałuję, że tutaj tego nie było :) Zagadki polecam rozgryzać z książkami Agathy Christie :-)

      Usuń
  5. Ostatnie zdanie Twojej recenzji jest kluczowe - takie właśnie są książki Lackberg, nic ambitnego, ale całkiem fajna i przyjemna lektura. Mi osobiście "Księżniczka z lodu" podobała się najmniej ze wszystkich tomów, a później było już tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie coraz lepiej, wspominając "Latarnika" wiem, że jest na to duża szansa :)

      Usuń
  6. Przeczytałam, to było moje pierwsze spotkanie z autorką. Następnie w łapki wpadł mi "Kaznodzieja"- również bardzo na plus :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam cztery powieści Lackberg i mniej więcej wiem, czego się po niej spodziewać. Lubie jej twórczość, ale pod względem intrygi kryminalnej nie zaskakuje. Niestety zmartwię się jeśli chodzi o bohaterów, bo później akcja toczy się głównie wokół Patricka. Mam o to żal do pisarki, bo wykreowała Erikę na fajną postać, a później niejako rzuciła w kąt. Ciągle mam nadzieję, że bohaterka wróci na pierwszy plan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Erica ma potencjał - Patrick na teraz wydaje mi się mniej ciekawy. Zobaczymy jednak jak będzie - dopóki spotkania z autorką będą mi sprawiały przyjemność, to nie uznam spędzonego z nią czasu za stracony :)

      Usuń
  8. Przeczytałam całą serię i najbardziej podobały mi się tomy 3 i 5, czyli Kamieniarz i Niemiecki Bękart:) Ogólnie bardzo lubię sagę o Fjalbace, takie społeczno-obyczajowe książki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, które mi najbardziej przypadną do gustu :)

      Usuń
  9. Właśnie w ciemno (wcześniej nie miałam styczności z twórczością Pani Lackberg) zakupiłam całą serię Sagi o Fjällbace i mam nadzieję, że tak jak Ty będę usatysfakcjonowana tą historią :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Do tej pory żadnej książki pisarki nie przeczytałam, ale mam w planach całą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa jestem tej książki. Jeszcze nie miałam przyjemności zapoznać się z jej pozycjami. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawość to pierwszy stopień do... czytania :-)

      Usuń
  12. Czytałam ten cykl. Kolejne tomy są lepsze niż te pierwsze. Ogólnie bez szału, ale dobrze się czyta. Tylko jakoś w pamięci nie zostaje. Przynajmniej mojej. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Latarnik" przez zakończenie w pamięci mi został, ale po "Księżniczce z lodu" mam takie podejrzenie, że ogólnie może to być tak jak mam z Cobenem - dobrze się czyta, ale fabuła po niedługim czasie jakoś ulatuje z pamięci. Zobaczymy jednak jak będzie :)

      Usuń
  13. U mnie Lackberg ciągle do nadrobienia. Zastanwiam się czy zdążę w swoim życiu :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy