Yann Martel – Wysokie Góry Portugalii

31.01.2017


Yann Martel, Wysokie Góry Portugalii [The High Mountains of Portugal], tłum. Paweł Lipszyc, Albatros, 2017, 318 stron.

„Wysokie góry Portugalii” to książka, w której z jednej strony dosyć łatwo się odnaleźć, a z drugiej momentami nie wiadomo, na ile poważnie traktować niektóre wydarzenia. Yann Martel kilkakrotnie zadziwił mnie tym, jaki torem potrafiły płynąć jego myśli i być może właśnie ze względu na oryginalność bohaterów, fabuły i nawiązań jego książka trochę mnie gryzie, ale bardziej chyba jednak fascynuje.

Trzy historie, które dzieli kilkadziesiąt lat. Ludzie, których linie życia w pewnym sensie się ze sobą splotły. Zaczęło się od Tomása - po śmierci ukochanej i kilkuletniego synka zaczął chodzić tyłem. Bycie kustoszem wypełniało mu w pewnym stopniu czas, ale nie pustkę, jaką czuł po dotkliwej stracie. Po odkryciu pewnego dziennika wyrusza automobilem w podróż, by odnaleźć tajemniczy krucyfiks, mający się znajdować gdzieś w Wysokich Górach Portugalii. Później jest patolog Eusebio i jego żona Maria – ciągle rozgadana, nieustannie szukająca i usilnie dążąca do tego, by zbawić mężowską duszę. Nie ma w niej jednak nic z upierdliwej dewotki – to kochająca i cierpliwa kobieta. I na końcu kanadyjski senator Peter – niedawno umarła jego żona, a on postanawia przenieść się do Portugalii, skąd pochodzili jego rodzice. A żeby było ciekawiej, to zabiera ze sobą szympansa imieniem Odo. Jest naprawdę oryginalnie, to trzeba autorowi przyznać.


Dawno nie czytałam książki, którą tak trudno jest ujarzmić konkretnymi słowami. Yann Martel sięga bowiem po naprawdę różnorodny arsenał – porusza emocjami bohaterów, którzy czują się samotni i cierpią po stracie bliskich; rozluźnia atmosferę humorystycznymi elementami, przez co niektóre wydarzenia nie przygniatają czytelnika tak mocno;  podrzuca pokaźną garść związanych z religią refleksji, ale ich kierunek bywa zupełnie niespodziewany; zaciera granice między tym, co rzeczywiste, a tym co może, ale nie musi być tylko snem. To tylko część składników z tego bogatego kociołka, a skoro już takie kulinarne porównanie mi się nasunęło, to dodać trzeba, że dla jednych całość będzie literacką ucztą, a dla innych dziwnym (kto wie czy nawet nie ciężkostrawnym) wynalazkiem.

Niewątpliwie Yann Martel dał mi fantastyczną sposobność, by spróbować czegoś nowego, a chociaż nie wszystkie smaki mnie zachwyciły, to i tak jestem pod wrażeniem wyobraźni pisarza. Stwierdzić mogę bez wahania, że żadna z trzech historii nie zostawiła mnie obojętną. Towarzyszenie Tomásowi kojarzyło mi się odrobinę  z obserwowaniem perypetii Allana z powieści „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” Jonasa Jonassona, mimo że ich losy wcale nie są do siebie podobne. Historia Eusebio z jednej strony mnie zaintrygowała, a z drugiej trochę zszokowała, bo był w niej i naturalizm, i absurd. Być może dlatego trochę się obawiałam jak rozwinie się trzecia opowieść z Peterem w roli głównej, ale koniec końców miała w sobie coś uspokajającego emocje. Kanadyjski pisarz stworzył przy tym takich bohaterów, których łatwo jest polubić.

„Wysokie Góry Portugalii” sprawdzą się jeżeli lubicie eksperymentować z literaturą i sięgać po książki, które trudno jest zamknąć w jakichś ramach. Nie ma w nich nic banalnego, chociaż pod tą niecodzienną fabułą i rozważaniami kryje się tak naprawdę to, co spotkać można w wielu historiach: samotność, śmierć, przyjaźń, radość, miłość. Wszystko to, z czego składa się nasze życie.


  Garść cytatów:

„Miłość jest domem o wielu pokojach. W jednym się ją karmi,  innym bawi, w jeszcze innym myje, w tamtym ubiera, a w tym pozwala się jej odpocząć; każdy z tych pokojów może też służyć do śmiechu, słuchania, zwierzania się z sekretów, dąsania się, przeprosin, może służyć intymnej bliskości, a są też oczywiście pokoje dla nowych domowników. Miłość jest domem, gdzie rury każdego ranka bulgoczą nowymi emocjami, spuszczana woda przerywa nasze spory, jasne okna otwierają się, by wpuścić świeże powietrze nowej dobrej woli. Miłość jest domem o niewzruszonych fundamentach i niezniszczalnym dachu”. (s. 28)

Ponieważ cierpieć i nic nie robić, to znaczy być nikim, ale cierpieć i zrobić coś, to znaczy stać się kimś”. (s. 95)

Nic nie zostaje. Nie ma pan nawet słów, nie od razu. Na początku śmierć pożera słowa”. (s. 194)

~~*~~

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Zobacz również

18 komentarze

  1. Mnie też żadna z tych trzech historii nie pozostawiła obojętną. Na długo zapamiętam cały ten zbiór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę się teraz wreszcie zabrać za "Życie Pi" tego autora :) Dużo dobrego słyszałam, więc jestem ciekawa czy mi się spodoba :) Czytałaś Wiolu?

      Usuń
  2. Brzmi oryginalnie :) Pod tym względem kojarzy mi się z Mendozą, którego niedawno czytałam, choć same historie różnią się od siebie zupełnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie u Martela też jest zagadka, ale taka niekryminalna :)

      Usuń
  3. Mam mieszane odczucia, chyba jednak na razie odpuszczę sobie ten tytuł. Ale nie mówię nie, może jeszcze najdzie mnie ochota, by poznać losy bohaterów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma co się zmuszać - grunt to czuć chęć stania się częścią jakiejś historii :)

      Usuń
  4. Właściwie nie brałam tej książki pod uwagę, ale może jednak się zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli lubisz niebanalne historie to zachęcam :)

      Usuń
  5. Czytałam życie Pi i choć nie do końca pamiętam całą fabułę, to wiem, że książka zrobiła na mnie wrażenie. A co do Wysokich Gór Portugalii, dzięki Twojej recenzji mam jeszcze większą ochotę na przeczytanie jej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo! :) Ciekawa jestem na jakie elementy zwrócisz uwagę i czy Ci się spodoba to, co zaserwował autor :)

      Usuń
  6. Jak dla mnie brzmi bombaastycznie, choć nie wiem też czy ja jednak lubię autora, bo jego "Życie Pi" zaczynałam chyba 3 razy i ani razu nie dobrnęłam do końca...

    Paulina z Oko na kulturę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam porównania, więc nie wiem czy autor prezentuje się podobnie jak w "Życiu Pi" :) Ale jeżeli czujesz się zachęcona, to warto spróbować :)

      Usuń
  7. A ja przeczytałabym dla Portugalii i wątku z szympansem. Lubię czytać o tym, jak człowiek opiekuje się zwierzętami i podróżuje z nimi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ta ostatnia historia powinna Ci się Agnieszko szczególnie spodobać :) Relacja miedzy Peterem a Odo to jej główny temat :)

      Usuń
  8. I właśnie ta mieszanka elementów ludzkiego życia najbardziej pociąga mnie w książkach, chętnie umówię się na spotkanie z tą książką. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Życie Pi" ogromnie mi się podobało (i książka, i film), więc i tę chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie tak się zastanawiałam nad tą książką do recenzji, jednak zrezygnowałam i sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy