Mikel Santiago – Ostatnia noc w Tremore Beach

28.06.2018


Mikel Santiago, Ostatnia noc w Tremore Beach [La última noche en Tremore Beach], tłum. Maria Mróz, Czarna Owca, 2016, 390 stron.

Wygląda na to, że Mikel Santiago lubi tworzyć bohaterów, którzy zmagają się z niemocą twórczą – w powieści „Zła droga” Bert Amendale nie potrafił skupić się na pisaniu kolejnej powieści, a w „Ostatniej nocy w Tremore Beach” Peter Harper przeżywa kryzys w komponowaniu nowych utworów. W obu przypadkach wcześniejsze sukcesy nie stały się gwarancją pozostania na piedestale. Spadanie z niego okazało się bolesne, a to nie jedyny problem z jakim panowie musieli się mierzyć. Hiszpański autor wrzucił ich bowiem w wir niebezpiecznych wydarzeń i  w pewnym momencie nie wiadomo co jest prawdą, a co jedynie wytworem wyobraźni. I o ile „Zła droga” wywołała u mnie niedosyt, bo miała świetne momenty i jednocześnie niewykorzystane zadatki na genialną powieść, o tyle „Ostatnia noc w Tremore Beach” usatysfakcjonowała mnie bardziej.

Peter nie powinien był tego wieczoru wychodzić z domu. Przecież w głowie wyraźnie usłyszał ostrzeżenie. Gdy nadeszło kolejne, znowu je od siebie odepchnął, mimo że pamiętał rodzinne historie, w których takie „przeczucia” ratowały komuś życie. Dosięgnął go piorun i chociaż pozornie wyszedł z tego bez większych obrażeń, to jego koszmar dopiero miał się zacząć. Zaczynają go nawiedzać makabryczne wizje i Peter przestanie mieć pewność czy staje się wariatem, czy może rzeczywiście coś strasznego niedługo się wydarzy w Tremore Beach.



Mikel Santiago zaczął od dosyć możnego uderzenia (pioruna), by później nieco uspokoić sytuację i za jakiś czas znowu zgromadzić nad bohaterami burzowe chmury i targać ich wiatrem na lewo i prawo. Podobnie wyglądało to w przypadku „Złej drogi”, ale tym razem to oczekiwanie na kolejne wydarzenia okazało się bardziej intrygujące, a od pewnego momentu wywoływało we mnie spore napięcie. Autor stosuje zabieg, który czytelnikom thrillerów nie będzie obcy – zaciera granice między tym, co rzeczywiste, a tym co może (ale nie musi) okazać się wytworem wyobraźni – robi to jednak niezwykle umiejętnie i dałam się całkowicie wciągnąć w prowadzoną przez niego grę. Czasami na chwilę wszystko wracało do normy, zwyczajna codzienność dawała o sobie znać i znalazło się jakieś logiczne wytłumaczenie, ale czy Peter mógł być już spokojny? Czy to wszystko działo się tylko w jego głowie?

Jeśli już miałabym wskazać na odrobinę słabszy punkt całej historii, to pewnie trochę przyczepiłabym się do zakończenia. Dynamicznie rozegrane, spinające wszystkie wątki, ale liczyłam jednak na coś mocniej wbijającego w fotel, coś co będzie przedłużeniem tego wszystkiego, co czułam w czasie lektury – napięcia, niepokojącego klimatu, niepewności. Dostałam opcję akceptowalną i zgrabnie zamykającą powieść, a chyba wolałabym, by zostało po ostatniej stronie większe pole do interpretacji.



Mikel Santiago z pewnością potrafi kreować takich bohaterów, których nawet jeśli się lubi, to się im nie ufa, bo ciągle ma się wrażenie, że każdy coś ukrywa. Umiejętnie buduje napięcie i podsyca niepewność w co wierzyć, a w co nie. Lubię takie powieści i świetnie się w nich odnajduje, a chociaż może trudno mnie na końcu zaskoczyć, to doceniam, gdy wszystko po drodze zgrywa się ze sobą na tyle dobrze, że nie mam ochoty odkładać książki na dłużej. „Ostatnia noc w Tremore Beach” przypadła mi do gustu i cieszę się, że to drugie spotkanie z autorem okazało się naprawdę udane.


  Garść cytatów:

Szaleństwem jest żyć tak, jakby życie nigdy nie miało się skończyć (…)(s. 35)

Człowiek marzy przez całe życie, ale kiedy się starzejesz, marzenia zmieniają się w kolekcję porcelanowych figurynek, którym się przyglądasz, które starannie odkurzasz i na tym się kończy”. (s. 208-209)

Człowiek postawił stopę na Księżycu, ale nie jest w stanie wyjaśnić, co się dzieje w jego własnej głowie”. (s. 232)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Inne książki Mikela Santiago na K-czyta

Zobacz również

10 komentarze

  1. Bardzo dobrze wspominam lekturę tej książki. Teraz mam w planach poznać inne powieści autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam Wiolu w takim razie aż będzie okazja do porównania wrażeń ze "Złej drogi" :)

      Usuń
  2. Czuję, że lektura tej książki będzie strzałem w dziesiątkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że może Ci się Agnieszko spodobać :)

      Usuń
  3. "Złą drogę" czytałam i miło wspominam. Ta powieść również zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobała mi się bardziej niż "Zła droga" :)

      Usuń
  4. Wydaje mi się, że to powieść nie dla mnie. Fabuła mnie nie zaintrygowała, cytaty również nie ;) Jedyne co jakoś tam mnie poruszyło, to kreacja bohaterów - lubię, gdy nie do końca wierzy się w prawdziwość narracji, ale chyba poczekam, aż autor wyda coś, czego fabuła bardziej mnie zaintryguje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie pojawiła się w Tobie chęć lektury, to nie namawiam :)

      Usuń
  5. Wygląda fajnie, a ja nie muszę mieć wcale takiego zakończenia wciskająceo w fotel, grunt, żeby było logiczne i zamykające wszystkie wątki:)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy