Cristina Campos – Cytrynowy chleb z ziarnkami maku


Cristina Campos, Cytrynowy chleb z ziarnkami maku [Pan de limón con semillas de amapola], tłum. Simona Popławska, Czarna Owca, 2016, 431 stron.

„Cytrynowy chleb z ziarnkami maku” to powieść obyczajowa, która ma w sobie wszystko to, co lubię w tego typu historiach – motyw przewodni, połączenie teraźniejszości z tajemnicą z przeszłości, ciekawych bohaterów, niecodzienny klimat (Majorka wita!), garść emocji i takie przyjemne ciepło, które czuje się po dotarciu do ostatniej strony, nawet jeżeli nie wszystkie wątki kończą się happy endem. Brakowało mi w ostatnim czasie takiej książki, która nawet jeżeli jest pod wieloma względami przewidywalna, to jednak mocno wciąga i pozwala się całkowicie oderwać od rzeczywistości.

Anna i Marina nie widziały się od lat, chociaż kiedyś ich siostrzana miłość i przywiązanie były szalenie silne. Każda z nich zupełnie inaczej ułożyła sobie życie i z własnym bagażem doświadczeń patrzy na codzienność. Spotkają się  przy okazji sprawy spadku po zupełnie nieznanej kobiecie, która zapisała im piekarnię i swój dom. Trudno będzie okiełznać ciekawość i tak po prostu pozbyć się tego miejsca, bo okaże się, że kryją się w nim smaki ich dzieciństwa w postaci cytrynowego chlebka z makiem. A przecież przepis na niego znała podobno tylko ich ukochana babcia.

Czytaj dalej

Ks. Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka – Życie na pełnej petardzie


 Ks. Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka, Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość, WAM, 2015, 246 stron.

Jeśli ksiądz Jan Kaczkowski był – jak sam siebie nazywał – onkocelebrytą, to mnie jego popularność jakoś ominęła. Wiedziałam, że był twórcą hospicjum w Pucku i chorował na nowotwór, ale tak naprawdę na tym kończyła się moja wiedza o nim. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać po jego rozmowie z Piotrem Żyłką opublikowanej w książce „Życie na pełnej petardzie”, ale gdzieś podskórnie spodziewałam się, że to może być ciekawa lektura.

Czytaj dalej

Meik Wiking - Hygge. Klucz do szczęścia


Meik Wiking, Hygge. Klucz do szczęścia [The Little Book of Hygge], tłum. Elżbieta Frątczak-Nowotny, Czarna Owca, 2016, 288 stron.

Kilka razy zastanawiałam się jak zacząć, próbując ująć w słowa to, że hygge jest mi bardzo bliskie, a jednocześnie czuję, że nieporównywalnie częściej niż kiedyś jestem od niego daleko. Łapię chwile – popołudniowa kawa, weekendowy koktajl i garść pistacji, ciepły koc, patrzenie na książki (czytanie też, a jakże!) i szalenie przyjemna myśl, że jeszcze tyle historii na mnie czeka. Znajduję w tych momentach takie małe ogniki, które ogrzewają od środka. Tylko gardy nie opuszczam już od dłuższego czasu w obawie przed ciosem i może dlatego bycie hygge jeszcze niezupełnie mi wychodzi. Miło było jednak odkryć jak wielkie znaczenie ma ono dla Duńczyków i że w gruncie rzeczy wcale nie jest zarezerwowane tylko dla nich. Komfortowo, bezpiecznie i po prostu szczęśliwie można czuć się przecież niezależnie od tego, czy należymy do najszczęśliwszego narodu na świecie.

Czytaj dalej

Monika Zajas - Autodestrukcja


Monika Zajas, Autodestrukcja, Czarna Kawa, 2016, 255 stron.

Książka Moniki Zajas jest dokładnie o tym, co obiecuje (albo przed czym przestrzega) tytuł – o autodestrukcji. Trójkę głównych bohaterów poznajemy w chwili, w której życie każdego z nich dotarło do takiego punktu, że jedynym rozwiązaniem wydaje się być samobójstwo. Czy rzeczywiście zdecydują się na ten krok? I co ważniejsze – jak to się stało, że zabrakło im nadziei na lepsze jutro? Cofniemy się nieco w czasie, by najpierw poznać odpowiedź na to drugie pytanie. To pierwsze będzie musiało nieco poczekać.

Anja, Alan i Patryk – nie znają się, obracają się w zupełnie innych kręgach, mają inne doświadczenia życiowe, a jednak coś ich łączy – chęć zmian i spełniania marzeń. Żyć muzyką, śpiewać bez tego okropnego paraliżującego lęku, być artystką; wrócić do zajęcia sprzed wielu lat – tworzenia filmów, które zyskają uznanie i zapewnią miejsce w gronie ponadprzeciętnych ludzi; wzbogacić się na tyle, żeby wreszcie poczuć się kimś ważnym i móc sobie pozwolić na wystawne życie. Ciągle kołatała mi się w głowie myśl, że każde z nich pragnie szczęścia i wolności, ale w rzeczywistości ich wybory coraz bardziej zamykają ich na świat, na głos rozsądku, na normalne życie.

Czytaj dalej

Amanda Prowse - Świąteczna kafejka


Amanda Prowse, Świąteczna kafejka [The Christmas Cafe], tłum. Anna Sauvignon, Wydawnictwo Kobiece, 2016, 272 strony.

Nie szukam jakoś w tym roku świątecznego klimatu i przyznam od razu, że chociaż urokliwa okładka „Świątecznej kafejki” (i jak widać tytuł) wskazują na duże znaczenie tego grudniowego czasu, to ja skusiłam się na tę książkę dlatego, że potrzebowałam jakiejś lekkiej i niewymagającej lektury. Amanda Prowse dokładnie to mi zaserwowała, okraszając dosyć banalną historię nieco za dużą dawką słodyczy, ale robiąc to w przyjemnym stylu.

Nie będzie młodziutkiej dziewczyny, która rzuca wszystko, by pojechać na drugi koniec świata i zacząć wszystko od nowa. Jest za to Bea – kobieta po pięćdziesiątce, a od niedawna również wdowa. Peter był wspaniałym mężem, a jego miłości nie zmieniła świadomość, że serce kobiety u jego boku kiedyś należało (i w pewnym sensie nie zmienił tego upływ czasu) do innego mężczyzny, którego dziecko urodziła jeszcze jako młodziutka dziewczyna. Bea cały czas nosiła w sercu wspomnienia sprzed lat, mimo że na swój sposób kochała także męża. To z nim stworzyła w Sydney klimatyczny lokal o nazwie Reservoir Street, który stał się jej przystanią i miejscem przepełnionym pozytywnymi emocjami i pysznym jedzeniem. Zupełnie niespodziewanie Bea nawiązuje e-mailową znajomość z właścicielką Świątecznej Kawiarenki, która znajduje się w Edynburgu. To miasto przywołuje dawne obrazy, bo chociaż wdowa nigdy w nim nie była, to właśnie tam miał mieszkać przed laty jej ukochany.

Czytaj dalej

Monika Glibowska – Andumênia. Przebudzenie


Monika Glibowska, Andumênia. Przebudzenie, Czwarta Strona, 2016, 705 stron.

Z książką Moniki Glibowskiej jeszcze przed lekturą przeżywałam różne nastroje. Cieszyłam się kiedy do mnie dotarła, spojrzałam przychylnym wzrokiem, pogłaskałam  i na chwilę odłożyłam na półkę. Nie czekała tam wcale bardzo długo, a jednak jakoś minął mi zapał do czytania. Trochę zaczęłam się obawiać, że nie odnajdę się w świecie stworzonym przez autorkę, co oznaczało tyle, że odezwał się mój dawny dystans do fantastyki. Trudno to logicznie wyjaśnić, bo wcale nie mam z nią złych doświadczeń (ostatnio wróciłam na przykład do „Hobbita” J. R. R. Tolkiena i świetnie się bawiłam, a nieco wcześniej zachwycił mnie „Czas Żniw” Samanthy Shannon) – faktem jest jednak, że brakowało mi początkowego entuzjazmu, gdy otwierałam „Andumênię. Przebudzenie”.

Po krwawej wojnie z Zineańczykami  skrzydlaci Andumêńscy generałowie zostali uśpieni na prawie 120 lat. Obecna władczyni kraju raczej nie w duchu wielkiego patriotyzmu, ale w imię własnych interesów zleca ich wybudzenie, uznając, że ojczyzna jest narażona na ponowne niebezpieczeństwo, a ona może na tym sporo stracić. Wojownicy próbują odbudować przynajmniej namiastkę armii, a tymczasem ich przywódca Albin dba, by magiczny sarkofag opuścił kolejny generał – May Verteri – kobieta, o której mimo młodego wieku krążą legendy. Krwawa, bezwzględna, waleczna, nieustępliwa, szalenie ambitna, pozbawiona głębszych uczuć – nie do końca wiadomo ile z tego jest prawdą, a ile skrzętnie tworzonym wizerunkiem.

Czytaj dalej

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, reż. David Yates, 2016


Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, reż. David Yates, 2016

Kto, gdzie kiedy
W książce „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” znajdziemy ponad 75 różnych gatunków naprawdę niezwykłych stworzeń, ale próżno szukać w niej fabuły, która mogłaby stać się trzonem filmu. J. K. Rowling miała jednak szansę ożywić Newta Skamandera, tworząc scenariusz do produkcji, która na ekranach kin pojawiła się w listopadzie 2016 roku. Reżyserią zajął się David Yates związany już wcześniej z magicznym światem za sprawą trzech ostatnich części Harry’ego Pottera. Zdjęcia do filmu powstały z Wielkiej Brytanii mimo że akcja toczy się na innym kontynencie.

Pierwsze kadry, czyli Newt Skamander w Ameryce
Newt i jego walizka, która zdecydowanie zasługuje, by o niej wspomnieć, przybywają do Stanów Zjednoczonych. Jeżeli jesteście mugolami (tudzież niemagicznymi ludźmi jeżeli mamy się stosować do amerykańskiego nazewnictwa) to w bagażu nie znaleźlibyście (chyba, że jej właściciel zdecydowałby inaczej) niczego szczególnego poza typowymi przedmiotami zabieranymi w podróż. Walizka w istocie pełna jest niezwykłych zwierząt, które dla własnego bezpieczeństwa zdecydowanie powinny w niej zostać. Niestety, kilka z nich ucieka, a Newt będzie próbował je odnaleźć, wciągając w całą sprawę zupełnie niechcący mugola Jocoba Kowalskiego i byłą aurorkę Tinę. Poza tym w Nowym Jorku zaczynają się dziać niepokojące rzeczy i niepozorny badacz fantastycznych zwierząt wpadnie w sam środek niebezpiecznych wydarzeń.

Czytaj dalej

Samuel Tsang – Mindfulness. Księga origami


Samuel Tsang, Mindfulness. Księga origami [The book of mindful origami], tłum. Anna Jędrzejczyk, Czarna Owca, 2016, 120 stron.

Moje najwcześniejsze wspomnienie związane z origami to tworzone naprędce papierowe samoloty, które przede wszystkim miały lecieć daleko i efektownie (odpowiedni wiraż w powietrzu był zdecydowanie pożądany). Później, ze studenckich czasów, pamiętam pewną żabę, która skakała po stoliku w czasie zajęć i łypała na mnie przyjaźnie domalowanymi oczami. Mniej więcej w tamtym czasie okazało się też, że dużą przyjemność sprawia mi tworzenie różnych rzeczy z papieru, chociaż zafascynowała mnie wtedy inna technika – quilling. Byłam ciekawa czy „Mindfulness. Księga origami” Samuela Tsanga obudzi we mnie fascynację sztuką składania papieru.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy