Eva García Sáenz de Urturi – Rytuały wody


Eva García Sáenz de Urturi, Rytuały wody [Los ritos del agua], tłum. Katarzyna Okrasko, Muza, 2019
Trylogia Białego Miasta, tom 2.
[PS Jeśli macie w planach pierwszy tom, to w żadnym wypadku nie czytajcie najpierw drugiego, bo zepsujecie sobie lekturę, odkrywając najważniejsze dla fabuły kwestie]

Pamiętam jak duże miałam oczekiwania wobec „Ciszy białego miasta” – pierwszego tomu trylogii hiszpańskiej pisarki - tym bardziej, że początkowo totalnie nie mogłam się od niego oderwać. Ostatecznie nie byłam do końca usatysfakcjonowana, chociaż podobał mi się klimat miasta i kryminalna zagadka, której zakończenie mnie zaskoczyło. W pewnym momencie zabrakło mi jednak napięcia i przekonania wobec działań śledczych. Dlatego postanowiłam, że do drugiej części – „Rytuałów wody” podejdę z większym dystansem i bez tak wysoko ustawionej poprzeczki. I to było dobre rozwiązanie, bo nawet mimo tego, że domyśliłam się kto za tym wszystkim stoi, to całość podobała mi się bardziej niż pierwszy tom.

Mieszkańcy Vitorii zaczynają oddychać spokojniej po przerażeniu, które im towarzyszyło, kiedy w mieście grasował seryjny morderca, ale ślady jego działalności nadal są dosyć żywe. Inspektor Unai Lopez de Ayala po postrzale w głowę cierpi na afazję – nie może mówić. Da się nad tym pracować, ale dopiero nowa sprawa i życiowe zawirowania motywują go do działania. Podkomisarz Alba spodziewa się dziecka, ale są sprawy, które mocno przyćmiewają radość, jaka powinna temu towarzyszyć.

Czytaj dalej

Søren Sveistrup - Kasztanowy ludzik


Søren Sveistrup, Kasztanowy ludzik [Kastanjemanden], tłum. Justyna Haber-Biały, W.A.B., 2019, 558 stron.

Morderca, który jest o krok przed wszystkimi, bo w najdrobniejszych szczegółach przygotował swój plan. Zbrodnie, o jakich się nie zapomina – makabryczne, ale jednocześnie nieprzypadkowo zaaranżowane w taki, a nie inny sposób. Wspólny motyw pojawiający się na miejscu i chociaż niepozorny, to z czasem budzący grozę – kasztanowy ludzik. Takie powieści lubię najbardziej, takie mnie wciągają i wywołują dreszcz niepokoju i oczekiwanie na rozwiązanie. Søren Sveistrup debiutuje jako pisarz w świetnym stylu i już zacieram łapki na kolejne jego powieści.

Martwa kobieta z odciętą dłonią i wieloma ranami zostaje znaleziona przy domku zabaw. Makabryczny widok zakłóca jeden element – niewielki kasztanowy ludzik umieszczony blisko zwłok. Atmosfera gęstnieje jeszcze bardziej, kiedy okazuje się, że znajduje się na nim odcisk palca córki minister spraw społecznych. Dziewczynka rok wcześniej zniknęła, a jej porywacz został złapany. Przyznał się do zabójstwa i sprawa została zamknięta, chociaż ciała do tej pory nie znaleziono.

Czytaj dalej

Lucy Maud Montgomery – Pożegnanie z Avonlea


Lucy Maud Montgomery, Pożegnanie z Avonlea [Further Chronicles of Avonlea], tłum. Ewa Fiszer, Agnieszka Kuc, Wydawnictwo Literackie, 2014, 212 stron.
Ania z Zielonego Wzgórza, tom 10.

„Pożegnanie z Avonlea” to podobnie jak „Opowieści z Avonlea” zbiór kilkunastu opowiadań, w których poznajemy historie różnych mieszkańców Wyspy Księcia Edwarda. Rudowłosej Ani jest tu bardzo niewiele (raz pełni rolę narratorki, innym razem gdzieś przemyka w tle) i nie ukrywam, że tym razem trochę mi jej brakowało, bo liczyłam, że spędzimy ze sobą więcej czasu. Nie zmienia to jednak faktu, że Lucy Maud Montgomery jak zwykle zdołała mnie zaangażować w życie innych bohaterów i sprawiła mi sporo radości wymyślonymi przez siebie opowieściami.

Czytaj dalej

Stephen King – Instytut


Stephen King, Instytut [The Institute], tłum. Rafał Lisowski, Albatros, 2019, 672 strony.

Za mną już (a w gruncie rzeczy dopiero) kilkanaście książek Stephena Kinga i chociaż obiecuję sobie, że najpierw nadrobię te starsze powieści autora, których jeszcze nie znam, to co jakiś czas nie mogę się oprzeć i sięgam po nowość w jego pisarskim dorobku. Szukam za każdym razem takich emocji, jakie wywołały we mnie na przykład „Lśnienie”, „Misery”, „Worek kości” czy „Bastion” i trochę jestem zawiedziona, kiedy nie czuję porządnego wstrząsu w czasie lektury, a co najwyżej delikatne turbulencje. Sama nie wiem gdzie w tym wszystkim umieścić „Instytut”, bo to powieść zdecydowanie dobra i wciągająca, ale kiedy zastanawiam się nad tym dłużej, to czuję jakby jeszcze kilku kroków do tych najlepszych książek jej brakowało.

Czytaj dalej

Cristina López Barrio – Mgły Tangeru


Cristina López Barrio, Mgły Tangeru [Niebla en Tanger], tłum. Katarzyna Kozioł-Galvis, Czarna Owca, 2019, 320 stron.

Flora spędziła noc z mężczyzną poznanym w barze. Mieli spotkać się następnego dnia, ale Paul się nie pojawił i właściwie na tym cała historia mogłaby się zakończyć, gdyby nie pewien wisiorek i pewna powieść. Kiedy Flora sięga po „Mgły Tangeru”, a później rozmawia z hotelowym recepcjonistą, pojawia się w jej głowie myśl, że przespała się z postacią z książki. Absurdalne? Cóż, jej życie stało się tak mało ekscytujące i pozbawione prawdziwej radości, że pomysł wyjazdu do innego kraju, by spotkać się z autorką i odszukać kochanka wydaje się tylko trochę szalony…

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy