Agatha Christie – Zagadka Błękitnego Ekspresu

16.03.2021

 Agatha Christie, Zagadka Błękitnego Ekspresu [The Mistery of the Blue Train], tłum. Hanna Pasierska, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2015, 268 stron.

Aż trudno mi uwierzyć, że minęły prawie cztery lata od mojego ostatniego spotkania z Agathą Christie! Stęskniłam się bardzo za jej piórem i kryminalnymi zagadkami, przy których naprawdę czuję się niczym detektyw amator, mający szansę na rozwiązanie niezwykłej sprawy. „Zagadka Błękitnego Ekspresu” okazała się idealnym wyborem po tak długiej rozłące, bo to właśnie taka historia, jakie u Królowej Kryminału lubię najbardziej.

To, że pociąg może stać się miejscem zbrodni nie było dla mnie zaskoczeniem, bo wystarczy, że przypomniałam sobie „Morderstwo w Orient Expressie” (notabene świetna powieść!). Tym razem wydarzy się jednak dosyć sporo jeszcze zanim bohaterowie opuszczą peron i udadzą się w podróż, której kluczowym momentem okaże się morderstwo. Najpierw pewien milioner dokona zakupu niezwykłego naszyjnika, pewna dama do towarzystwa otrzyma pokaźny spadek, a na horyzoncie jednego małżeństwa pojawi się rozwód.



Dosyć długo jak na Agathę Christie przyszło mi czekać na zabójstwo i w pewnym momencie wydawało mi się, że całość zmierza w bardziej sensacyjnym kierunku, który poprzednio („Wielka Czwórka”) niezupełnie mnie przekonał. Wystarczyła jednak odrobina cierpliwości i już na scenę wkraczał Herkules Poirot, by z niezachwianą pewnością siebie rozpracować kawałek po kawałku tajemnicze morderstwo. A było się nad czym pochylić, bo pisarka przygotowała solidnie poplątaną intrygę, wymagającą i czasu, i – a jakże by inaczej – przenikliwego umysłu, który nie zadowoli się pierwszym z brzegu rozwiązaniem. 

Uwielbiam to, w jaki sposób autorka bawi się z czytelnikiem, budując w nim przekonanie, że każdy z bohaterów może być winny. Podejrzewałam absolutnie wszystkich i w głowie miałam naprawdę wiele różnych scenariuszy – od dosyć prostych, aż po mocno skomplikowane, ale wcale nie mniej prawdopodobne. I cóż, tylko w małym stopniu jeden z nich się sprawdził, bo ostatecznie takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. I za to między innymi tak lubię kryminały Agathy Christie – kiedy wydaje mi się, że nie da się już wszystkiego poplątać bardziej, pamiętając o tym, by na końcu wszystko nadal miało sens i dało się logicznie wytłumaczyć, ona udowadnia, że zawsze ma jakiegoś asa w rękawie.


Wiem, że na to, jak patrzę na „Zagadkę Błękitnego Ekspresu” wpływ miał niewątpliwie głód takiej klasycznej kryminalnej historii i spotkania z przekonanym o własnej wielkości wąsatym Belgiem. Po odrobinie niepewności przy pierwszych kilkudziesięciu stronach szybko przestawiłam się na tryb detektywa analizującego kolejne elementy zagadki i świetnie się przy tym bawiłam. Zdążyłam już zapomnieć jak dużą przyjemność sprawia mi czytanie książek Agathy Christie i historia morderstwa w pociągu skutecznie mi o tym przypomniała. 


 Garść cytatów:

Są rzeczy, które jeszcze się nie zdarzyły, a już rzucają swój cień na nasze życie”. (s. 188)

Lustro ukazuje prawdę, choć każdy patrzy na nie z innego miejsca”. (s. 244)

Książki, o których wspominam we wpisie
    

  



Zobacz również

8 komentarze

  1. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki. Na pewno postaram się to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Agatę Christie i chętnie sięgamy po jej książki. Choć tej jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! I przybijam piątkę jako fanka Christie :)

      Usuń
  3. Lubię kryminały, do których sama stworzę kilkanaście scenariuszy i obwinię po kolei każdego bohatera, zanim autor uchyli rąbka tajemnicy. Mam zawsze wtedy wrażenie, że autor śmieje się z moich prób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie coś w tym jest, ta zabawa w detektywa jest świetna :)

      Usuń
  4. Aż 4 lata przerwy... ojej sporo :) ale powroty są miłe :) Widziałam ze chyba masz całą serię tych kryminałów. Gdzie kupiłaś a może wygrałaś? ;)

    Ten także skojarzył mi się z "Morderstwem..." jednak nie przypominam sobie abym czytala ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, sporo :) Aż dziwiłam się, że tak dużo czasu minęło.

      A kolekcję zbierałam swego czasu w ramach prenumeraty :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy