Oscar Wilde – Portret Doriana Graya

26.09.2021



Oscar Wilde, Portret Doriana Graya [The Picture of  Dorian Gray], tłum. Jerzy Łoziński, Zysk i S-ka, 2021, 238 stron.

Biorę do ręki „Portret Doriana Graya” i czuję jego ciężar, ale nie taki dosłowny, bo w istocie stron nie ma wcale wiele. Czyżby więc to był ciężar zamkniętej między stronami historii? Myślę o chwilach, które z nią spędziłam i mam w głowie mętlik, bo ciągle jest we mnie to początkowe zafascynowanie i przyjemność odkrywania kolejnych zmuszających do refleksji fragmentów; jednocześnie nie mogę zapomnieć o chwilach znużenia, których przy niej doświadczyłam i poczuciu niedosytu, z którym dotarłam do końca.

Dorian Gray zachwyca młodzieńczym pięknem, które z ogromnym powodzeniem utrwala na obrazie malarz Basil Hallward. Sportretowany chłopak dochodzi do wniosku, że każda upływająca chwila, każda zmiana w jego wyglądzie coś mu odbiera i niewiele myśląc wypowiada gorące pragnienie, by to obraz się zmieniał, a on pozostał na zawsze taki, jaki jest w tym momencie. Cóż, nie od dziś wiadomo, że trzeba bardzo uważać o czym się marzy…



Tak naprawdę nie miałam żadnych konkretnych założeń wobec tej książki – chciałam ją wprawdzie przeczytać już dawno, ale nie nastawiałam się na żaden literacki wstrząs. Nie mogę napisać, że pierwsze kilkadziesiąt stron mnie totalnie zachwyciło, bo to byłoby za mocne stwierdzenie, ale na pewno wywołało we mnie taki przyjemnie niepokojący nastrój oczekiwania na więcej. To był też moment, kiedy pomyślałam, że ta historia może mnie solidnie poruszyć i zostawić po sobie trwały ślad. Niestety, aż tak dobrze nie było, bo kiedy teoretycznie całość nabierała bardziej mrocznego charakteru, ja czułam, że nadal czekam na to mocne uderzenie. Później kilka mniejszych wstrząsów się pojawiło, ale to nadal nie było to.

Miałam wrażenie jakby ta kluczowa przemiana Doriana Graya była niepełna, za mało rozbudowana, do pewnego momentu także niezbyt konkretna. Czułam się jakbym nie miała wglądu w cały proces, który do określonego miejsca głównego bohatera doprowadził. Stąd przede wszystkim wynika mój niedosyt. Wiele było takich fragmentów, przy których zatrzymywałam się na dłużej, dając sobie chwilę na przemyślenia, ale kilka razy zdarzyło mi się też poczuć chęć przeskoczenia niektórych opisów, co nie zdarza mi się często. 



Wobec „Portretu Doriana Graya” mam nieco mieszane uczucia, ale mimo tego wszystkiego, co nie w pełni mnie przekonało, nie potrafię wsadzić jej do szuflady z książkami przeciętnymi, bo niewątpliwie tam nie pasuje. Towarzyszy mi wrażenie zetknięcia z historią wartą uwagi i intrygującą, choć ostatecznie niespełniającą pokładanych w niej nadziei, które rozbudziła we mnie na początku. Fabularny zamysł i związane z nim konsekwencje, wiele miejsca poświęconego znaczeniu sztuki, wgląd w XIX-wieczną mentalność, sporo okazji do głębokich refleksji – za to tę książkę doceniam. Wobec kreacji głównego bohatera, choć to przecież on właściwie cały czas gra pierwsze skrzypce, czuję jednak niedosyt i to jest coś, co kładzie się cieniem na moim spotkaniu z irlandzkim pisarzem.

Garść cytatów:

(…) na świecie jedna tylko rzecz jest gorsza od tego, że o tobie mówią, a mianowicie, że w ogóle o tobie nie mówią”. (s. 7) 

Każdy portret namalowany z uczuciem jest portretem artysty, a nie pozującego. Ten jest bowiem tylko przypadkową okazją. To nie jego odsłania malarz, to siebie odsłania na pokrytym farbami płótnie”. (s. 11)

Ludzie znają dziś cenę wszystkiego, ale wartości - niczego”. (s. 54)

Pewnie daje ci dobre rady. Ludzie nader ochoczo rozdają to, co im samym najbardziej jest potrzebne”. (s. 68)

Jest pewien luksus w samooskarżaniu się. Kiedy sami siebie obwiniamy, czujemy, że nikt inny nie ma prawa tego zrobić”. (s. 107)

~~*~~
Za pięknie wydaną przez Wydawnictwo Zyski S-ka książkę „Portret Doriana Graya” Oscara Wilde’a dziękuję księgarni Tania Książka.
Popularne tytuły w z księgarni Tania Książka między innymi w dziale bestsellery.

Zobacz również

10 komentarze

  1. Na pewno warto poznać tę książkę, gdyż to klasyk literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony trudno znać wszystkie klasyki, prawda? :) I myślę, że jak na każdą książkę musi być ochota na lekturę, bo zmuszać się do czytania nie ma sensu :)

      Usuń
  2. Pewnie nie będzie zaskoczeniem jak napiszę, że książkę od dawna mam na półce, a ciągle jej nie przeczytałam. Te słynne, klasyczne powieści mają w sobie coś onieśmielającego, przez co ciągle zwlekam z lekturą. Szkoda, że nie jest to historia, która wywołałaby u ciebie efekt wow, ale przynajmniej jesteś z nią już zaznajomiona :)
    PS Piękne wydanie! Moje jest chyba z okładką filmową, więc kiepsko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję - do lektury zmotywowało mnie właśnie wydanie :) Na zdjęciu tego nie widać, ale okładka pod obwolutą ma taką ciekawą fakturę.

      A co do klasyków to racja - jakoś onieśmielają. Ale ja obiecałam sobie jedno, że nie będę na siłę doszukiwała się w nich głębokiego sensu i czegoś szczególnego, jeśli zwyczajnie nie przypadną mi do gustu. Nie lubię takich sugestii, które czasami się słyszy, że jak klasyk ci się nie podoba, to najwidoczniej czegoś nie zrozumiałaś.

      Usuń
    2. Jeszcze słowo i zamówię to wydanie wbrew rozsądkowi :)

      Myślę, że masz dobre podejście. Też staram się tak robić, chociaż czasami jakoś podświadomie czuję opory przed sięgnięciem po klasykę, ale będę nad tym pracować :)

      Usuń
    3. Co złego to nie ja :) Więc nic już nie mówię :)))

      Usuń
  3. Przyznaję, że mam problem z czytaniem Klasyków, ale ta książka już niemal wszędzie mocno zachwalana, więc dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to poczekać na moment, kiedy faktycznie będziesz miała na nią ochotę :)

      Usuń
  4. Mam w planach tą książkę, ale nie wiem kiedy znajdę na nią czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dużo książek, tak mało czasu :) Znam to!

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy